Wy też tak macie, że kiedy zwala się Wam jakaś trauma na głowę to łatwiej Wam panować nad głodem? Ja zazwyczaj zajadam stresy w pracy lub nudę, taką depresyjną, ale kiedy przychodzi prawdziwa trauma to włącza mi się tryb ogarniania, perfekcyjnego zarządzania czasem i głód maleje.
Ciężko mi nadal o tym pisać, ale z moich zwierzaków zdrowe są tylko psy.. Jeden kot umarł w sierpniu, drugi ciężko choruje i choć stajemy na uszach i próbujemy go zmocnić i przygotować do operacji, to nie wiadomo co z tego będzie. Nieszczęścia chodzą parami jak widać. Jestem nieprzytomna z nerwów, a jednak jak przychodzi co do czego to ja wiem, kiedy do weta, jakie zastrzyki, a jakie leki podać, ja podpisuję zgody na zabiegi, mój mąż nie jest w stanie, wpadł niemal w depresję.
Myślę, że pomagają mi ćwiczenia, w tej chwili robię je przez jakies 25 minut bez przerwy, na ramionach już widzę zmiany są jędrniejsze, nic nie wisi i wyszczuplały, nogi a zwłaszcza łydki też. Uda wciąż duże, ocierają się w upał boleśnie w jednym miejscu, ale nie są już bezkształtną masą, brzuch też jeszcze za duży acz boczki się ujędrniły. Co do masy ciała wciąż jest ok 78kg, i choć mniej to widać, to czuję ciężar tego ciała.. nie zdołałam wrócić do diety w pełni , choć wydaje mi się, że jem o wiele mniej niż wiosną. Przynajmniej przestałam tyć?
Koleżanka z pracy zeszła 30kg na ozempiku. Nie powiem, że mnie nie kusi, ale wciąż w środku czuję, że to byłoby osiągnięcie dna. Semaglutyd jest w tej chwili ciężko dostępny i ludzie, którzy go naprawdę potrzebują, czyli cukrzycy i osoby z insulinoopornością, muszą jeździć do innego województwa, żeby wykupić recepty, a leniwe bździągwy załatwiają sobie lek na prywatnych wizytach, żeby nie musieć sobie niczego odmawiać. Te z Was, które mają powyższe choroby i szukają leku wiedzą, o czym mówię. Bardzo Wam współczuję. Nie chcę być taką tłustą, bezwolną masą, która idzie na łatwiznę, chcę to zrobić ćwiczeniami i siłą woli, jak dawniej. Trzymajcie kciuki!
Bardzo mi przykro z powodu Twojego kotka, strata zwierzaka to duży cios :( Trzymam kciuki za drugiego kociaka ❤️
OdpowiedzUsuńWspółczuję z kotami...naprawdę wiem jaki to musi być ból i obawa, trzymam naprawdę kciuki, aby drugi dostał siły i ta operacja poszła dobrze. Twój mąż strasznie musi być zrzyty z nimi, a ty jeszcze masz siłę, aby to wszystko ogarniać, ale tak jak piszesz, czasem gdy dzieje się cos złego odkrywamy w sobie pokłady nieznanej nam energii, też taka zimna krew w nas się budzi.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tych tabletkach, chociaż ja na insulinooporność stosuje DCI inositol i on bardzo pomaga a jest tylko suplementem. Po 3 tygodniach stosowania chamuje nieco głód. Nie przejmuj się, że szukasz jakiegokolwiek wyjścia, jednak tabletki nadal nie zrobią całej reszty.
Ps dziękuję za Twój komentarz, trafiłaś w samo sedno, zresztą jak zawsze.
Przede wszystkim to bardzo Ci współczuje z powodu kota, nawet nie wyobrażam sobie Twojego cierpienia w tej sytuacji.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o lek to właśnie na tik toku przewinęły mi się apele cukrzyków, którzy prosili o niewykupowanie tego leku. Niemniej jednak uważam, że otyłość to także choroba, która prowadzić może do wielu poważnych schorzeń.
U mnie z tymi traumami to różnie... Nie ma zasady jeśli chodzi o moje reakcje.
OdpowiedzUsuńWspółczuję sytuacji ze zwierzakami...
Bardzo mi przykro z powodu Twoich zwierząt.. Podziwiam, że jesteś w stanie nad tym wszystkim panować.
OdpowiedzUsuńCo do Ozempicu i w ogóle tych leków, które pomagają na coś, ich skutkiem ubocznym jest spadek masy ciała i ludzie to biorą jako "magiczny lek" żeby jeść do woli. Przykre i smutne, bo tak jak piszesz - są ludzie, którzy muszą to brać i pewnie sporo by oddali, żeby nie musieć. Zresztą co raz więcej pojawia się głosów na temat innych skutków ubocznych, szczególnie w Stanach bo tam to mega popularne.
No i na dłuższą metę w niczym to nie pomoże - nie ma zmiany nawyków, to po odstawieniu leku wracamy do tego co było przed nim.
Anyway, daj znać co u Ciebie!