wtorek, 30 stycznia 2024

Update

 Witajcie, 

to już 2,5 tygodnia diety, dość szybko i bezboleśnie weszłam w rytm. Chyba mój organizm bardzo potrzebował, żebym przestała się przejadać. Skończyły się problemy ze snem, gardłem, refluksem.

 Czekam teraz na okres, ale mimo to znowu trochę schudłam i na wadze widzę teraz 76,5 kg z rana (wczoraj nawet 76,2). myślę, że do końca tego tygodnia mam szanse zobaczyć 75. 

Wiem, że to może być mrzonka, ale marzy mi się 69 na 1 marca.. i zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby to uzyskać. Zejdę wtedy poniżej granicy nadwagi. Byłabym szczęśliwa. 

Poza tym nic wielkiego się nie dzieje, dzięki powrotowi do pracy jestem prawie 2/3 dnia w ruchu, a to też mi sprzyja. I ta pogoda! Jestem na Dolnym Śląsku, a tu praktycznie wiosna, słońce, temperatura 10 stopni, żyć nie umierać. Trzymajcie się!



poniedziałek, 22 stycznia 2024

Tydzień później

 Hej, 

jestem z siebie zadowolona, w ciągu tego tygodnia i dwóch dni zeszło 2,5kg na dobre, zaczęłam jeść trochę stałych pokarmów stąd zastój, ale konsekwentnie udaje mi się nie jeść słodyczy i pieczywa, a więc dwa największe źródła węglowodanów odpadły. 

Myślę, że kiedy organizm oswoi się ze zmianą to waga ruszy dalej w dół, staram się nie głodować, dziś np. zjadłam trochę białego sera i jajko na miękko, na obiad mam rosół wege z łyżką makaronu i na deser 1 kostka ciemnej czekolady. Liczę kalorie. Nie przekroczyłam jeszcze 800, ale najczęściej jest to obecnie ok 500.

Obiady mam najczęściej płynne (zupy) lub jem bardzo malutko fokusując się na warzywach. Sałatki też wchodzą w grę. Chciałabym do końca tego miesiąca zobaczyć 75 na wadze, może się uda :) 

Dodatkowym wsparciem będzie powrót do pracy i ciągłej bieganiny. Na razie moim jedynym ruchem jest spacerowanie i sprzątanie w domu. Większość czasu chce mi się spać (szok po odstawieniu cukru). Wątroba mi się oczyszcza, czuję to wyraźnie, toksyny wyłażą, śmierdzę na kilometr, ale to też do końca tygodnia powinno zniknąć. Ogólnie wreszcie czuję, że odzyskuję kontrolę, a to jest meeega uczucie.

Do następnego razu!




wtorek, 16 stycznia 2024

4-ty dzień

 Witajcie,

Jak mówiłam, tak zrobiłam. Postanowiłam nie rozwalać całkiem przemiany materii i jem, ale jakieś 200-400 kcal/ dzień i wliczam w to: jedną herbatę z łyżeczką cukru dziennie, szklankę soku. Do tego dużo wody i jakiś stały drobiazg np. 1 banan albo 2 mandarynki, garstka warzyw lub jajko na miękko. 

Ogółem unikam całkiem pieczywa, przetworzonej żywności. Efekt jest w tej chwili bardzo widoczny, bo schodzi mi nadmiar wody z organizmu (często byłam ostatnio spuchnięta, o co obwiniam cukier i pieczywo). W sobotę rano na wadze było aż 79,9kg, dziś, po 3 pełnych dniach jest już 77,4. Co więcej, naprawdę czuję się świetnie, lepiej, niż gdybym się głodziła samą wodą, bez witamin i minerałów. 

Planuję taką dietę utrzymać... tak długo jak długo dam radę. Boję się trochę, że po urlopie stres znowu spowoduje zajadanie emocji, ale na razie cieszę się małymi sukcesami.

Ostatnio często myślę o przeszłości, o tym, jaka byłam lekka i szczęśliwa ważąc 54kg i jak mnie to wtedy przytłaczało, do tego stopnia, że zeszłam jeszcze do 47.. Kiedy to było? w innym życiu. Miałam o 25cm mniej w talii, chudziutkie dłonie, mega chude nadgarstki, obojczyki wystające w sposób, jaki kojarzę z atrakcyjnością, kruchością. A co robię dziś? Walczę o wyjście z nadwagi i cieszy mnie każdy kg na minus.. echh, niech tam, byle do celu, czas i tak upłynie.

 



czwartek, 11 stycznia 2024

2024

 Witajcie w nowym roku!

Być może zastanawiałyście się,  jak się potoczyły losy moich zwierzaków i jak to wpłynęło na moją... wagę,  oczywiście. 

Śmierć mojej starszej kotki odchorowałam tyjąc, zdolalam się opanować ok października i od tamtej pory ważę rano na czczo ok 79.5kg... masakra, wiem. Mój drugi kot miał dwie ciężkie operacje, musiałam wziąć kredyt, żeby je sfinansować,  ale daliśmy radę,  choć jest teraz ciężko finansowo. Mój kot już zawsze będzie wymagał sezonowego leczenia i oczywiście nie spodziewamy się,  że długo pożyje zatem rozpieszczamy go maksymalnie :) Jedyny szczęściarz to pies, któremu zrobiłam profilaktyczne badania i oprócz lekkiej nadwagi nic nie wyszło;) więc on też dietuje..

Mam wkrótce urlop, zamierzam wykorzystać ten czas i oczyścić się trochę. Kupiłam kilka soków warzywnych i multiwitaminowych, duuuzo wody i od soboty będę pić głównie wodę, w środku dnia szklaneczkę soku, popołudniu kubeczek kawy i nic poza tym przez tydzień. Tak wiem, to niepełna głodówka, ale mam niedobory witamin i niskie ciśnienie oraz migreny, które wymagają odrobiny cukru. Najwyżej będę modyfikować na bieżąco. Celem mojej głodówki jest nie tylko schudnięcie ale i ograniczenie stanów zapalnych, które mi się powtarzają i intensyfikują od kilku miesięcy. Potrzebuję tego też fla swojej psychiki. Mam 80kg w ciągu dnia, przerasta mnie to.


Podczytywałam już wasze blogi, jeśli o kimś zapomniałam odezwijcie się. Ściskam Was i życzę wszystkiego dobrego w nowym roku. Oby hyl lepszy niż poprzedni!