Hej, upał mnie dobija, ale jest też pomocny w trzymaniu diety, ciężko coś jeść kiedy pocisz się przy każdym ruchu. Idę więc za przykładem moich zwierząt i leżę plackiem w mokrej trawie, mokrej po wczorajszej burzy.
Dietowo dość dobrze, nie mam teraz za bardzo możliwości dokładnego zważenia się, ale chociaż nie tyję, to już coś.
Wkrótce jadę na morze i mam nadzieję że tam moja psychika dojdzie trochę do ładu. Na razie!