Hej, upał mnie dobija, ale jest też pomocny w trzymaniu diety, ciężko coś jeść kiedy pocisz się przy każdym ruchu. Idę więc za przykładem moich zwierząt i leżę plackiem w mokrej trawie, mokrej po wczorajszej burzy.
Dietowo dość dobrze, nie mam teraz za bardzo możliwości dokładnego zważenia się, ale chociaż nie tyję, to już coś.
Wkrótce jadę na morze i mam nadzieję że tam moja psychika dojdzie trochę do ładu. Na razie!
zgadzam się z Tobą, nie chce się jeść w taką duchotę... i to jak najbardziej plus :D a jesteśmy chyba w podobnym punkcie, chociaż ja mam 3 cm mniej xd
OdpowiedzUsuńHej, kochana, gdzie zniknełaś?
OdpowiedzUsuńHej Ariela, jak się trzymasz?
OdpowiedzUsuńW upały nie chce się tak jeść - mnie w tym okresie gubią lody. Muszę zawsze się hamować i jeśli je kupuję to staram się w jednoporcjowych opakowaniach - bo gdyby tylko nie były tak kaloryczne to zażarłabym całe duże litrowe pudło. Za słony karmel dałabym się pokroić...
OdpowiedzUsuńWszystko u Ciebie w porządku?
OdpowiedzUsuń