sobota, 28 czerwca 2025

Finally! Day 001

 Witajcie,
zaczynamy na poważnie.

Plan:
Ważenie 2x w tygodniu - w środy i soboty.
Zaraz uaktualnię cele w bio.
Tymczasem waga z dziś rano (zawsze na czczo) 79,3.

W najbliższym czasie aż do wyczerpania działania antybiotyku trzydniowego (tak, dostałam kolejny), czyli przez kolejne 7 dni będę jeszcze pić kefiry i jeść multilac, bo muszę trochę wspomóc jelita po tej rzezi, ale wywaliłam już z diety całkowicie węglowodany przetworzone (słodycze to jasne, cukier, pieczywo, makarony itp itd), jedynym owocem jaki będę jeść są jabłka, daję sobie też prawo do wszelkich warzyw gotowanych i surowych ale bez soli, z ziołami tylko. Po odstawieniu kefiru włączę soki oczyszczające: chlorofil i ostropest oraz wywalę herbatę (taaa, wiem, ale teraz się nie opłaca... a i tak jej nie słodzę).

Dziś jak dotąd:

1 duże jabłko (105kcal)
1 młoda marchew na surowo (15kcal)

Na obiad będzie gotowana kapusta (ok 30-40kcal) i grzyby z cebulką (ok 40kcal?) (mąż zrobi sobie potem z tego łazanki)
potem kefir (200kcal).

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, dzień skończy się na 400 kcal.
Nawet nie chce mi się jeść, ale ma to związek z kilkoma sprawami, między innymi tym, że jestem mega zmęczona ciągnącą się infekcją i zwyczajnie odebrało mi apetyt, a po drugie mam nadzieję, że ograniczenie węgli pozwoli wreszcie wyjść z pętli stanów zapalnych w ciele i wyjść tym samym z chorowania.

Trzymajcie się!



niedziela, 22 czerwca 2025

Dzień 43/100

 Po co ja liczę te dni skoro planuję restart? Nie wiem lol..

Waga 79kg, nie tyję, ale i nie chudnę, bo jem jeszcze wciąż dużo węglowodanów. Jeśli mogę się wyrazić, mam kurewsko stresujący czas, w życiu rodzinnym i w pracy. Ale urlop tuż, tuż. W sobotę startuję z oczyszczaniem, cholernie się boję, że nie dam rady z herbatą, w sumie kawa też mnie ostatnio trzymała przy życiu, ale będę pić napój z chlorofilem, może mnie to nawodni i zmieni apetyt na teinę i kofeinę. Dwa tygodnie a potem zacznę jeść białko i pić herbatę, tyle że rzadziej, plan jest taki, żeby pić 1 kawę i 1 herbatę dziennie, a reszta to woda, elektrolity i zioła.

Bardzo potrzebuję schudnąć, mój organizm się poddaje, nie mam na nic siły, ciągle bym spała.

She, biorę pre i pro :) biotyki, nie piszę o tym, bo to dla mnie naturalne, biorę też elektrolity i jeszcze magnez, wapń i potas plus wit d3 bo mam rzut tężyczki, ale to tymczasowo, bo nie lubię obciążać narządów bardziej niż trzeba. Czemu nie mogę znaleźć Twojego bloga?

czwartek, 19 czerwca 2025

Dzień 40/100

 Cześć,

to był chyba ostatni trudny tydzień w tym sezonie, zatem już wkrótce reset licznika, odtruwanie i właśnie zaczęłam się zaopatrywać w warzywa mrożone, oprócz tego będę jeść oczywiście dużo warzyw świeżych i trochę owoców. Odtruwanie potrwa 2 tygodnie, potem zacznę wprowadzać z powrotem kasze, nabiały, makarony, pieczywo, ale wszystko pełnoziarniste i z liczeniem kalorii.

Mam mały problem z herbatą. Jestem od niej uzależniona, a odtruwanie polega na wywaleniu herbaty i kawy z diety na dwa tygodnie. O ile kawa może zniknąć z mojego menu i jest mi to bez różnicy, to herbata jest moim absolutnym mustem i wypijam jej hektolitry dziennie oprócz wody. Sądzę, że mogę mieć z tym problem, zobaczymy.

Drugim problemem jest to, że po potężnej dawce antybiotyku i sterydów muszę odbudować mikroflorę jelitową. Ale myślę,że do tego wystarczy cierpliwość.

Na razie wciąż pokasłuję, ale sądzę, że jest już na tyle dobrze, że dłuższy spacer nie uszkodzi mi płuc ani nie zaogni sprawy, wręcz pomoże. Muszę się ruszyć bo bez tego nigdy nie zacznę spalać :(

Trzymajcie się!

piątek, 13 czerwca 2025

Dzień 34/100

 Cześć, 

wróciłam chora jak 150, 10 dni antybiotyku, ledwo się wlokłam do pracy, a pracować musiałam, bo potrzebujemy kasy 100% nie 80... I tak dobrze, że mam etat, wiem. Tak więc nie byłam w stanie się ruszać i ćwiczyć, bo po pracy padałam na 12h spać, a o 5.50 znowu pobudka i do kieratu. 

Z dobrych rzeczy: na wyjeździe nie przytyłam a po wyjeździe, może przez chorobę, nie chciało mi się jeść i schudłam do 78kg :) Na razie się utrzymuje i miło jest czuć, że spodnie minimalnie luźniejsze...

Plan na najbliższe tygodnie jest następujący:

Wracam do modułu perfekcjonizmu:

1) kupiłam sobie chlorofil do picia, odtruwam się

2) od 20 czerwca tnę ostro kalorie, postaram się nie przekraczać 600 dziennie i zresetuję licznik dni i dane wagowe

3) od wczoraj już ćwiczę z ciężarkami, bo moje plecy wyglądają jak plecy staromodnej księgowej, że o pelikanach na ramionach nie wspomnę

4) jak tylko dojdę do siebie wracam do roweru i długich spacerów 

5) codziennie będę robić 1 mały krok w kierunku odgruzowania mieszkania, bo po epizodzie depresji woła ono o pomstę do nieba - jedyne, co robię obsesyjnie często to pranie. Bielizna i bluzki po 1 założeniu, spodnie po max 3, pościel co 5-7 dni, ręczniki co dwa, nawet czapki i kurtki piorę w pralce co najmniej kilka razy w sezonie. Tymczasem moje okna chyba z rok nie widziały myjki, dywan wrzeszczy o pranie, podłoga w kuchni klei się od tygodnia... bleee... jak perfekcjonizm to w każdej dziedzinie, trzeba dorosnąć.

 

Trzymajcie się! Idę poczytać, co u Was! 

 

czwartek, 29 maja 2025

Dzień 19/100

 Witajcie, dziś humor mam dużo lepszy, może dlatego, że się jakoś strasznie nie napracowałam, miałam troszkę czasu dla siebie, no i ręka przestaje boleć, a mój mąż czuje się lepiej.

 Zamówiłam na wyjazd służbowy ciuchy w bonprixie i naprawdę mam nadzieję, że do jutra dojdą, bo w poniedziałek wyjeżdżam. W czasie wyjazdu nie będę pisać, ale potem postaram się to nadrobić. Tymczasem żyję już trochę weekendem i wyborami, a wy?

środa, 28 maja 2025

Dzień 15,16,17 i 18/100

 Auć, kiedy się denerwuję, wkurzam lub martwię od razu chce mi się jeść.. masakra. ostatnie 4 dni nie pisałam, tym razem nie przez lenistwo/brak czasu/zmęczenie (*niepotrzebne skreślić), ale przez to, że stłukłam rękę tak mocno, że nie mogłam w ogóle ruszać palcami, brrr, do teraz mnie boli łokieć na samą myśl..

Zjadłam dziś za dużo, ale myślę, że to jednorazowy wybryk, chciałabym, żeby do piątku było mniej na wadze niż w zeszłym tygodniu. Mam już dość kupowania ciuchów w rozmiarze 42/44. Szło by lepiej, gdybym nie musiała się tak spalać emocjonalnie, może latem się uda wreszcie.

Wybaczcie brak weny, wciąż boli mnie ręka, pójdę dziś spać z kurami. Może jutro się nieco ogarnę.

Do usłyszenia!

sobota, 24 maja 2025

Dzień 12, 13 i 14/100

 Cześć,

czas mi ucieka przez palce, właśnie się zorientowałam, że nie  zrobiłam wpisów za wczoraj i przedwczoraj. Zatem... co nowego? Nic.

Zważyłam się, jest 79,2kg, czyli w 13 dni spadł tylko kilogram, ale taki jest plan, na razie jem zdrowo, odstawiwszy słone i słodkie przekąski, potem będę zjeżdżać z kalorii.

Żeby się trochę rozkręcić planuję zacząć liczyć kalorie, to pomoże mi trzymać się w granicach 1000, bo powyżej tego może nie być widać żadnych efektów, a nie chcę się zniechęcić.

W sumie to tyle, wyrobiłam dziś kroki, poćwiczę chwilę wieczorem, w sumie w tej chwili najważniejsze dla mnie jest, by się dobrze wyspać.

Co u Was?