Witajcie,
to już 2,5 tygodnia diety, dość szybko i bezboleśnie weszłam w rytm. Chyba mój organizm bardzo potrzebował, żebym przestała się przejadać. Skończyły się problemy ze snem, gardłem, refluksem.
Czekam teraz na okres, ale mimo to znowu trochę schudłam i na wadze widzę teraz 76,5 kg z rana (wczoraj nawet 76,2). myślę, że do końca tego tygodnia mam szanse zobaczyć 75.
Wiem, że to może być mrzonka, ale marzy mi się 69 na 1 marca.. i zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby to uzyskać. Zejdę wtedy poniżej granicy nadwagi. Byłabym szczęśliwa.
Poza tym nic wielkiego się nie dzieje, dzięki powrotowi do pracy jestem prawie 2/3 dnia w ruchu, a to też mi sprzyja. I ta pogoda! Jestem na Dolnym Śląsku, a tu praktycznie wiosna, słońce, temperatura 10 stopni, żyć nie umierać. Trzymajcie się!
Bardzo miło czyta się takie pozytywne rzeczy na Twoim blogu :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wiosennej pogody, to jeden z czynników który bardzo wpływa na funkcjonowania. Ładnie Ci waga leci. Też już czekam na zejście z nadwagi
OdpowiedzUsuń