Cześć,
wróciłam chora jak 150, 10 dni antybiotyku, ledwo się wlokłam do pracy, a pracować musiałam, bo potrzebujemy kasy 100% nie 80... I tak dobrze, że mam etat, wiem. Tak więc nie byłam w stanie się ruszać i ćwiczyć, bo po pracy padałam na 12h spać, a o 5.50 znowu pobudka i do kieratu.
Z dobrych rzeczy: na wyjeździe nie przytyłam a po wyjeździe, może przez chorobę, nie chciało mi się jeść i schudłam do 78kg :) Na razie się utrzymuje i miło jest czuć, że spodnie minimalnie luźniejsze...
Plan na najbliższe tygodnie jest następujący:
Wracam do modułu perfekcjonizmu:
1) kupiłam sobie chlorofil do picia, odtruwam się
2) od 20 czerwca tnę ostro kalorie, postaram się nie przekraczać 600 dziennie i zresetuję licznik dni i dane wagowe
3) od wczoraj już ćwiczę z ciężarkami, bo moje plecy wyglądają jak plecy staromodnej księgowej, że o pelikanach na ramionach nie wspomnę
4) jak tylko dojdę do siebie wracam do roweru i długich spacerów
5) codziennie będę robić 1 mały krok w kierunku odgruzowania mieszkania, bo po epizodzie depresji woła ono o pomstę do nieba - jedyne, co robię obsesyjnie często to pranie. Bielizna i bluzki po 1 założeniu, spodnie po max 3, pościel co 5-7 dni, ręczniki co dwa, nawet czapki i kurtki piorę w pralce co najmniej kilka razy w sezonie. Tymczasem moje okna chyba z rok nie widziały myjki, dywan wrzeszczy o pranie, podłoga w kuchni klei się od tygodnia... bleee... jak perfekcjonizm to w każdej dziedzinie, trzeba dorosnąć.
Trzymajcie się! Idę poczytać, co u Was!
Ciesze sie ze wrocilas i wyzdrowialas! I gratuluje schudniecia!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze proszę mi nie obrażać księgowych xd
OdpowiedzUsuńPo drugie fajnie, że waga spada i mam nadzieję, że szybko się wykurujesz.
A z punktem 5 doskonale rozumiem, mam to samo teraz. A w takiej zaniedbanej, zanieczyszczonej powierzchni nie da się normalnie funkcjonować, wpływa strasznie źle na stan psychiczny, odpoczynek i chęć do robienia czegokolwiek.