niedziela, 18 czerwca 2023

Weekendowe smuteczki

 Cześć, 

Póki co nie jest źle,  bo odzwyczaiłam się od jedzenia rano (tzn. już nie czuję wcale głodu przed południem, zwłaszcza w dni pracujące).

W piątek dałam ciała, bo w pracy siedzieliśmy dłużej i wpadło pieczywo i ciasto kilka kawałków różnych ciast (Jezu, ta szczerość aż boli).

W sobotę było wiec na wadze 76,5kg. Ale przynajmniej nie z powietrza ;)

Walczę dalej, dziś rano kawa i potem małe pudełko tic taków, czyli jakieś 50kcal plus cukier z kawy ok 30. No nie jestem doskonała, wiem to.

Acz potem już nie mam nic poza obiadem, który zjem ok 15.00.

Jedno mnie trochę martwi... tracę na wadze dopiero gdy wspomagam się lekami odwadniającymi. Czyli tak jak moja nieświętej pamięć mama mam problem z kumulowaniem wody w ciele, mama miala jej kilkanascie kg w sobie, zanim zaczęli ją odwadniać. W związku z tym staram się pić kawę jakk dobry diuretyk naturalny i trochę ograniczylam wodę bo piłam jej 3 litry dziennie, a przy tej przypadłości to chyba za dużo. Zamiast dużej ilości wody piję na noc elektrolity rozpuszczone w cisowiance. Oprócz tego jakieś 1,5 litra płynów dziennie, małymi porcjami. 

Dzięki postowi przerywanemu mam mniejszą skłonność do stanów zapalnych i powstania insulinoopornosci. To cieszy. Mam też widocznie mniejszy brzuch i boczki, mimo, że na wadze jeszcze niewiele mniej.

Czasem czuję się ze swoim ciałem jak ta rzeźba Dominque B., delikatność twarda i niezmienna jak stal:


To by było na tyle. Mam nadzieję,  że do przyszłej soboty coś tam spadnie i zobaczę to 75.. może odezwę się w międzyczasie. Trzymajcie się marzeń!


2 komentarze:

  1. Mam podobnie z tym niejedzeniem rano. Potrafię nawet do południa nic nie zjeść, poza kawą i nie na to nic wspólnego z odchudzaniem. Po prostu nie mam apetytu tak z rana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna ta rzeźba. Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń