środa, 8 maja 2024

Another day in hell

 Witajcie, 

obiecałam sobie, że będę częściej pisać, ale dlaczego? to wymaga wyjaśnienia. Zaczynam mieć ten zaburzony mindset, który przez tyle lat sprawiał, że bałam się przytyć i potrafiłam trzymać wagę poniżej 52kg. Myślę o tym ciągle, migrena mi dowala w tym roku strasznie, leki stałe przestają działać, a wtedy jedynym co mogę kontrolować jest nie zgadniecie co.. no wiadomo, jedzenie. 

Dziś zjadłam 3 mini żytnie kromki sonko z serem i ogórkiem kiszonym: 150kcal i 10 truskawek czyli jakieś 50kcal. Może jeszcze coś zjem, ale szczerze? nie mam ochoty.. Wiem, wiem, ale naprawdę nie chce mi się, mam doła z powodu tego, jak strasznie się rozrosłam przez ostatnie 10 lat. Wiem, że poczułabym się lepiej psychicznie nie przekraczając 500 kcal na dobę. Muszę mieć coś swojego, coś bliskiego, co znam, bo załamanie jest bliskie.

3 komentarze:

  1. Migreny są u ciebie dość normalne? Miałam kiedyś dosłownie codziennie. To było w czasie, gdy jadłam bardzo śmieciowo i Miałam ciągłego stresa. Rozumiem co czujesz, ten głos z tyłu głowy szepta, przypomina o sobie. Ten stan bycia pustym w środku, w żołądku. Tak dobrze Ariela zawsze radzisz wszystkim i kurcze szkoda, że samej czasami nie możesz doradzić co robić, zazwyczwj wie my co trzeba robić, ale głowa wariuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to głównie stres. Teraz miewam ból głowy co 2-gi dzień, już tak kiedyś było, kiedy miałam nadmiar długotrwałego stresu. Mój mąż zachorował i prawie nie mam apetytu, staram się jeść lekkostrawne rzeczy teraz, nie zajadać strachu słodkim. Dzięki za dobre słowo :*

      Usuń
    2. Trzymajcie sie w takim razie oboje. PS Już lepiej chyba na głodzie jechać niż cukrze, bo można usypiać z nadmiaru

      Usuń