wtorek, 1 lipca 2025

Day 004

 Cześć, 
to już 4-ty dzień walki o lepsze jutro. Nie był to dzień zbyt produktywny ale dietowo dobry, trochę trudniej mi dziś policzyć ile zjadłam, bo obiadem była 'sałatka' w restauracji, czyli kilkanaście liści sałaty, pomidor, ogórek i papryka polane sosem a la vinegrette, tylko bardziej ostrym, do tego dziś 2 jajka i jabłko. Biorąc najgorszy możliwy wariant, że sos miał ok 300 kcal (było go jakieś 50g) to zjadłam dziś ok 530-550kcal

Nie jest źle, czuję się lekko, mimo najgorszego dnia okresu (tego ze skurczami i obfitym krwawieniem) zdołałam pójść na spacer i poćwiczyć ramiona, byłam też u fryzjera. Jutro, mimo upału, planuję mycie łazienki, bo już nie mogę na nią patrzeć.

No i ważenie, to ważne. Liczę na jakiś efekt swoich starań, a przede wszystkim wyrzeczenia się węgli, bo bardzo by mnie to zmobilizowało do dalszej walki. Na razie cieszę się tym, że mimo okresu mam o wiele luźniej w pasie spodni. Niewiarygodne, jak to poprawia humor. :)

Do jutra! <3

 

1 komentarz:

  1. Z jedzeniem na mieście zawsze ciężko jest policzyć kalorie, i też biorę najgorszą możliwą opcję.
    Ja też mam w planach na jutro sprzątanie, bo czuję zapach psujących się resztek w zalewie z naczyniami. Oby upał mnie nie pokonał.

    OdpowiedzUsuń