Hej, jak ten czas leci!
Minął cały weekend, a ja nie zrobiłam wpisu. Z nowości:
- w sobotę się zważyłam i znowu było 75,0kg, co mnie wkurzyło
- dziś na wieczór było 75,5kg, więc może się wreszcie jutro doczekam tej 4-ki, bo już trochę przebieram nogami. Naturalnie nie wytrzymam i Wam o tym napiszę :P
Macie tak, że jeśli chcecie się zmotywować do niejedzenia na wieczór to wchodzicie na wagę, żeby zobaczyć, co możecie zyskać następnego dnia? Ja niestety tak, to część mojego OCD, jeśli waga jest od 0,0 do 0,5 po danym kilogramie to już nic nie tknę z nadzieję, że następnego dnia będę miała niższy wynik z rana. Wiem, chore.
Do jutra!
Ja się teraz dosyć rzadko ważę. Wiem, że i tak jestem grubasem, więc póki 7 chociaż mi się z przodu nie pokaże, to po prostu próbuje schudnąć i ważę się raz na tydzień lub dwa tygodnie.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu wpadłam w błędne koło ważenia się wieczorem i rano. Na początku czułam, że mam tam jakaś kontrolę ale ta wyższa waga wieczorem i niepewność czy do rana zejdzie coś strasznie zaczęła mnie dołować i nie szybko ale odzwyczailam się od tego ważenia wieczorem. Zaraz pewnie pojawi się ta "4":)) czasem waga kilka dni potrafi się nie zmieniać a nagle zalicza się spory spadek po tej stagnacji
OdpowiedzUsuńJesteś na dobrej drodze ;) Ja akurat tak nie mam, bo wyższa waga z wieczora raczej popchnęłaby mnie do napadu. Niestety nadal mam takie przeświadczenie, że "a skoro już jest źle to jeszcze się dobije"...
OdpowiedzUsuń