wtorek, 8 lipca 2025

Day 011

 :)

Witajcie, jak widzicie, nie mogłam się oprzeć i oznaczyłam osiągnięcie drugiego celu, a to oznacza, że rano waga wynosiła równo lub mniej niż dany cel.

:)

 Pytanie do weteranek: kojarzycie to uczucie, kiedy naprawdę Wam dobrze idzie i rano zastanawiacie się nad tym, co by tu zjeść na śniadanie, a potem czy w ogóle coś zjeść, bo szkoda tych kalorii, może coś lepiej potem, a później, że może w ogóle podarować sobie to jedzenie, to będą jeszcze szybsze efekty? Prrrrrr... musiałam sobie dziś zrobić takie właśnie wstrzymanie koni, bo już mnie niosło w tę stronę. 

Zjadłam wg planu, było dziś z 800 kcal nawet, ale nie żałuję, bo dzięki temu w ogóle nie miałam ciągot, a pokusy były straszne, bo mój mąż ma w lodówce sporo słodyczy i zachciało mu się jeszcze na noc koktajlu owocowego z mnóstwem cukru (pan mówi, pan ma, bo ma dużą niedowagę, jakiekolwiek ma życzenie, spełniamy).

:)

Ale tak szczerze, nie sądziłam, że jeszcze kiedyś to poczuję, tą czystość umysłu, wynikającą z tego, że mózg nie koncentruje się wyłącznie na trawieniu ton żarcia i tę lekkość ruchów przy wstawaniu z krzesła, kiedy w ciągu kilkunastu dni nagle ubywa ci kilka kg do noszenia. Jestem też dumna z siebie, że się nie poddałam po raz milion sto tysięczny... 

Ostatnie lata były naprawdę pasmem niepowodzeń w kwestii odchudzania i w ogóle panowania nad sobą. Czuję tak wewnętrznie, że teraz jest lepiej, lepiej się z tym czuję, i oby tak zostało, postaram się większość nawyków zmienić na stałe, trzymajcie kciuki!

PS. Jutro środa, oficjalne ważenie :)

 

2 komentarze:

  1. Hej! Jeśli chodzi o przepis na pinsę, to niestety nie pomogę, bo moja jest kupna. Zrobienie w domu wymaga trochę zachodu, bo prawdziwa musi odpoczywać w lodówce 72h i w jej skład wchodzą trzy rodzaje mąk ;) Ale nawet taką kupną mogę Ci polecić, ja wybieram zazwyczaj pełnoziarnistą i ma świetny skład.
    Jeśli chodzi o Twoje pytanie to ja kojarzę to uczucie, ale u mnie najczęściej jest tak, że takie długotrwałe przesuwanie swoich granic kończy się napadem na jedzenie... Generalnie mam wrażenie, że jak tylko zaczynam "odchudzanie na serio", to od razu jestem skazana na porażkę, chyba najlepiej w moim przypadku sprawdza się luźne podejście :)
    Gratuluje jeszcze raz postępów wagowych!

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam dokonale to uczucie o którym mówisz, jednak u mnie do czasu, bo w którymś momencie kończy się to napadem. Dlatego muszę uważać na swój głos w głowie.

    OdpowiedzUsuń